Rozdział 6 - Severus Snape
Harry bardzo szybko się uczył. Teleportację opanował już po dwóch dniach, telepatię po czterech. Została jeszcze Czarna Magia, eliksiry i uzdrowicielstwo. Podczas szkolenia poznał wiele nowych klątw i uroków czarno-magicznych, jak i do czego używać wężomowę, magię bezróżdżkową, tworzyć co raz to nowe eliksiry, uleczać i wiele innych dziedzin magii. Był z siebie bardzo dumny.- Witajcie kochani! Dziś każdy z was zostanie członkiem armii, do której się szkolił. - oznajmił Mistrz. Wszystko odbywało się bez zakłóceń, zwykła inicjacja. Lecz, gdy Harry stanął przed Mistrzem i wypowiadał słowa przysięgi uniósł się w górę na pół metra, a wokół niego wytworzyła się zielonkawa poświata. Zamknął oczy próbując przemóc ból jaki towarzyszył tej ceremonii po czym bezsilnie opadł na ziemię. Blizna bolała go coraz bardziej, świat zaczął wirować. Później była tylko ciemność...
~~*~~
Obudził się w ciemnym, wilgotnym lochu. Sam fakt, że już nie ma przy nim jego przyjaciół dobijał go. Czy poradzi sobie z tym wyzwaniem?
- Widzę, że wreszcie się obudziłeś, Potter. - zaśmiał się Voldemort. - Co ty robisz?! - warknął, gdy ten nagle zawisł do góry nogami. - Nieee!!! - krzyknął, gdy oberwał zaklęciem mocniejszym od Sectumsempry.
- Zanim kogoś porwiesz, to radziłbym najpierw sprawdzić czy nie umie przypadkiem więcej od ciebie, a teraz wybacz Tom, ale muszę wracać do rodziny. - powiedział powtarzając jego słowa z przed lat. Czarny Pan widząc teleportującego się Pottera zdążył rzucić ku niemu dwa zaklęcia. Cruciatusa i Zaklęcie Powolnej Śmierci.
~~*~~
- Harry! - Ginny rzuciła się na niego z radością. Po czym prześwidrowała go wzrokiem i zarządziła, by ten od razu udał się do pani Pomfrey. Tak też zrobił.
- No i znów ty... Może zamieszkasz tutaj? - zaproponowała Poppy.
- Dziękuję, ale raczej nie. - zaśmiał się cicho siadając na łóżku. Nagle zakręciło mu się w głowie, a z blizny popłynęła krew. Za trząsł się z bólu i opadł na poduszki poddając się działaniom Pomfrey, która zaczęła go badać. Zanim stracił przytomność usłyszał z jej ust czym dostał.
Tymczasem z drugiej strony Skrzydła Szpitalnego budził się właśnie Największy Postrach Hogwartu. Rozejrzał się nieprzytomnym wzrokiem po pomieszczeniu. Już wiedział gdzie jest, jednak nie to przykuło jego uwagę. Potter? Co on robi w Hogwarcie i to jeszcze w Skrzydle Szpitalnym?! - myślał Severus. Po chwili odetchnął głęboko i zaczął wsłuchiwać się co mówi Pomfrey. Cruciatus?! Zaklęcie Powolnej Śmierci?! - nie wiadomo dlaczego, ale coś w nim zawrzało. Podparł się na łokciach i pomału wstał, co nie było takie proste, w końcu leżał on w bezruchu około 16 lat, o czym nie wiedział.
- Severusie! W tej chwili kładź się! Musisz odpocząć! - zawołała pielęgniarka.
- Niby czemu?! - warknął.
- Byłeś w śpiączce około 16-stu lat i ty mi się pytasz czemu?! - oburzyła się.
- Co proszę? 16 lat? - zdziwił się z lekkim strachem.
- Tak. Pan Potter przyniósł cię tu pod koniec bitwy o Hogwart. Byłeś w stanie krytycznym. Na szczęście nie było jeszcze za późno. Przez kilka lat byłeś podtrzymywany przy życiu wieloma zaklęciami, które znał tylko pan Potter. To pomogło ci przeżyć. - wyjaśniła. Severus coraz bardziej otwierał oczy ze zdumienia. Potter uratował mi życie... Teraz moja kolej! - pomyślał z lekkim przerażeniem.
- Tym bardziej muszę wstać. Znam eliksir, który spowoduje, że zaklęcie Powolnej Śmierci nie będzie już na niego działało. - wyjaśnił.
- Ja ci to uwarzę tylko powiedz jakie składniki są potrzebne... - oświadczyła, ale mężczyzna przerwał jej stanowczym głosem.
- Nie. Ten eliksir może zrobić tylko jego najbliższy żyjący krewny znający owe składniki. -
- Ty niby nim jesteś? - zakpiła.
- Długo można by tłumaczyć. Daj mi to zrobić! - krzyknął.
CDN...