wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 8 - Prawda

Harry tylko skinął głową po czym spojrzał na łózko znajdujące się na końcu sali. Leżał na nim Snape. Miał on szeroko otwarte oczy, które skierowane były w stronę Wybrańca. Powoli podniósł się i powlekł do łóżka Pottera.
- Dziękuję. - zdziwił się słysząc ten wyraz z ust Złotego Chłopca.
- Możecie zostawić nas samych? - poprosił Snape, a ci natychmiast wyszli. - Musisz wreszcie dowiedzieć się prawdy... Nie mogę dłużej tego ukrywać. Gdyby nie Dumbledore, to już dawno bym ci powiedział! Jesteśmy rodziną. - rzekł bez owijania w bawełnę.
- Jak t-to? - szepnął Harry
- Jestem bratem bliźniakiem twojego ojca, albo raczej byłem... zostałem wydziedziczony tuż przed pójściem do Hogwartu. Jako, że James był moim bratem powierzyłem mu tajemnice... którą było śmierciożerstwo. Jednak ten nie wytrzymał i pobiegł do ojca... a później już chyba wiesz co mogło się stać. -  mówił - Po ich śmierci mogłem z powrotem przyjąć stare nazwisko... Jednak bałem się tego co zrobi Voldemort gdy się dowie... Tak Harry bałem się... Nawet nie o siebie. Tylko o ciebie! Tak to prawda! - wyznał. - Tak na prawdę nazywam się Michael Potter. Przerażające nie? - zaśmiał się. - Ach i zapomniałbym na najważniejszym. Lily nie pochodziła z mugolskiej rodziny, jak ci wszyscy wmawiali. Tak na prawdę każdy z rodu Evansów był czystej krwi czarodziejem, prócz Petuni, która jest charłakiem. Jej rodzice żyli wśród mugolów, dlatego ukrywali się i nie używali różdżek jak nie było takiej potrzeby. -
- Nie mogę w to uwierzyć. - wyszeptał oniemiały Wybraniec. To za dużo informacji jak na dzień.
- Poprzedzając twoje kolejne pytanie, to nie wyglądam podobnie do twojego ojca, tylko dlatego, że moi opiekunowie rzucili na mnie Zaklęcie Adopcyjne. -
- Czyli, że wystarczy, że powiem, że przyjmuję pana z powrotem do rodziny wystarczy? -
- Tak. Ale proszę od dziś nie mów do mnie per "pan"... -
- Oczywiście. - zgodził się po czym położył rękę na ramieniu Mistrza Eliksirów i rzekł: - Ja, Harry James Potter przyjmuję cię - Severusie Snape z powrotem do rodziny Potterów. -
Nagle Severus Snape stał się kimś zupełnie innym niż był do tej pory... Stał się idealną kopią swego brata - James'a.
- Na reszcie... - sapnął były śmierciożerca - Wciąż nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś... Teraz jesteśmy rodziną. - uśmiechnął się.
Harry siedział wpatrując się w Dawny Postrach Hogwartu - Severusa Snape'a, a raczej Severusa Pottera.
- Szóstka Potterów w jednym miejscu? Straszneee... - zaśmiał się Wybraniec
- Nie myśl, że ze względu na nasze bliskie pokrewieństwo dam twoim dzieciakom fory na Eliksirach. -
- Nie chciałbym tego. Niech posmakują, co to znaczy być Potterem. -
Przez jeden przypadek Severus i Harry pogodzili się, zapomnieli o dawnych sporach. Zaczęli nowy rozdział. Miłość znów zwyciężyła nad nienawiścią.


~~*~~

Nadszedł pierwszy dzień nauki. James Potter był już na czwartym roku i obecnie spieszył się na Eliksiry. Wpadł do lochów chwilę przed pojawieniem się Mistrza Eliksirów. Puścił oczko do Rose i wypakował z torby pióro, kałamarz i książkę. Nagle drzwi do klasy otworzyły się, a przez nie wkroczył profesor Snape... Ach jaki Snape?! Profesor Potter!
- Dzień dobry. - rzekł.
- Dzień dobry panie profesorze. - powiedziała cała klasa.
- Jesteście tutaj, żeby się nauczyć subtelnej, a jednocześnie ścisłej sztuki przyrządzania eliksirów. - zaczął swoją coroczną przemowę - Nie ma tutaj głupiego wymachiwania różdżkami, więc być może wielu z was uważa, że to w ogóle nie jest magia. Nie oczekuję od was, że naprawdę docenicie piękno kipiącego kotła i unoszącej się z niego roziskrzonej pary, delikatną moc płynów, które pełzną poprzez żyły człowieka, aby oczarować umysł i usidlić zmysły... Mogę was nauczyć, jak uwięzić w butelce sławę, uwarzyć chwałę, a nawet powstrzymać śmierć, jeśli tylko nie jesteście bandą bałwanów, jakich zwykle muszę nauczać... - mruknął spoglądając na syna Harry'ego po czym zaczął sprawdzać obecność. Na dłużej zatrzymał się przy znanym nazwisku. - Pan Potter nasza nowa znakomitość. - uśmiechnął się ironicznie, a cała klasa wybuchnęła niepochamowanym śmiechem.
CDN...

Hejka... Dziś krótko i koślawo.
Mimo feri, nie mam jak pisać... a moja wena? Nie ma! niknęła! Przepadła FOREVER! Masakra. ;c
Piszcie swoje opinie na temat rozdziału w komach, bardzo mi na nich zależy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz