piątek, 28 marca 2014

Rozdział 9 - Co to znaczy być Potterem...

Speszony James skulił się. Wiedział, że nauczyciel Eliksirów jest wredny i surowy... ale, że aż tak? Tego się nie spodziewał. Profesor zapytał go o właściwości Łzy Feniksa, Kła Bazyliszka, Rogu Jednorożca i wielu, wielu innych.
- Nie wiem, panie profesorze. - szepnął po raz kolejny.
- Widać rodzice niczego cię nie nauczyli. Sławni Potterowie... Pff... Ojciec jak i syn... - prychnął, a słysząc pukanie zawołał - Proszę... Ach Harry Potter nasza wcześniejsza znakomitość. - uśmiechnął się ironicznie i mrugnął do siostrzeńca, który zaśmiał się tylko i rzekł:
- Severusie... Dajmy temu spokój. - zaśmiał się po czym nagle spoważniał - Dyrektor wzywa cię do swojego gabinetu. Natychmiast. Ja popilnuję klasy. -
- Jesteś dobry z Eliksirów, wytłumacz im co nie co, bałwanie. - mrugnął po czym wyszedł z lochów.
- Ktoś był już pytany? - uśmiechnął się - Ach... tak spodziewałem się tego. -westchnął widząc jak uczniowie patrzą na jego syna - Zaczynasz tak jak ja. - zaśmiał się pod nosem.
- Proszę pana! Czy to prawda, że w swoje pierwsze urodziny pokonał pan Voldemorta? - spytała jakaś Ślizgonka.
- Tak. - odparł krótko. - Co tu mówić... na moje nieszczęście, każdy zna moją historię. -
- Czy to prawda, że wychowali pana mugole i, że nie wiedział pan o istnieniu magii do czasu wyjazdu do Hogwartu? - zawołał ktoś z ostatniego rzędu.
- Prawda, prawda... A pierwszymi słowami, które dawny profesor Snape, dzisiaj zwany profesorem Potterem skierował do mnie były: "Pan Potter nasza nowa znakomitość". Żenujące. - uśmiechnął się szeroko, a widząc zaczerwionego syna już wiedział - Severus nie oszczędził tego zdania Jamesowi. - Ale się rozgadaliśmy... Profesor będzie wściekły. Możecie się spakować, a ja uciekam nim ten potwór mnie dopadnie. - zawołał słysząc dzwonek i ze śmiechem wypadł z lochów. Tym sposobem wszyscy polubili nowego nauczyciela OPCM.
Harry z uśmiechem na ustach wszedł do Wielkiej Sali, po czym zajął swoje miejsce przy stole nauczycielskim.
- Czarny Pan już wie o mojej zdradzie, o moim prawdziwym pochodzeniu... - szepnął Severus pochylając się nad nim. - W szkole musi być szpieg. - stwierdził.
Wybraniec skinął głową i pogrążył się w myślach. Chciał by to wszystko się skończyło. Chciał żyć jak każdy inny, dla którego największym problemem było jedno głupie przeziębienie. Westchnął cicho, po czym zabrał się do jedzenia. Chwilę później odsunął prawie pełny talerz i wyszedł z Sali Wejściowej. Serce przyspieszyło, zaczęła boleć go głowa, świat zaczął wirować. Zamknął oczy, stanął przed drzwiami klasy w której miał prowadzić zajęcia. Odczekał chwilę i gdy wszystko było już w porządku wszedł do sali. Bał się, że nie dotrze do dzieci i niczego ich nie nauczy.
- Miałeś się nie stresować. - powiedział ktoś, stojący w drzwiach. - Widziałem wszystko. - powiedział ta sama osoba - Severus Potter.
- Niby jak mam się nie stresować? Co jeśli mi nie wyjdzie? Może od razu zgłoszę rezygnację. - zastanawiał się.
- Nie gadaj tak! Dzieciaki cię kochają! Nie pamiętasz GD? Wiem, że ty stworzyłeś tą całą organizację, że uczyłeś swoich rówieśników walki. Wtedy sobie poradziłeś, czemu teraz miałbyś nie podołać zadaniu? - zdziwił się Mistrz Eliksirów.
- Dobra spróbuję. -
- Do zobaczenia Harry. Powodzenia! - zawołał Sev w progu.
- Wejdźcie. - powiedział Chłopiec Który Przeżył do grupki uczniów czekających na rozpoczęcie lekcji - uczniowie z czwartego roku.
- Nie muszę się przedstawiać, ani nic z tych rzeczy, bo pewnie znacie mnie dość dobrze. - uśmiechnął się ciepło do klasy. - Na moje zajęcia nie noście książek. Na razie zajmiemy się praktyką. - Panno Weasley - zwrócił się do chrześniaczki - Co to jest bogin? - zapytał
- Tak na prawdę nie wiadomo dokładnie co to jest. Wychodząc ze swojej kryjówki przypomina coś czego najbardziej boi się osoba stojąca przed nim. Zaklęciem obronnym jest Reddikulus. - odpowiedziała
- Bardzo dobrze. 10 punktów dla Gryffindoru. Przejdźmy do praktyki. Ustawcie się w kolejce. Każdy z was z osobna zetknie się z boginem. Przygotujcie się. -
Bogin Rosse przybrał kształt niezdanego egzaminu - czyli taki sam jak Hermiony - jej matki. Zauważył różne dziwne rzeczy. Jak bogin zmienia się w książkę, latawiec... Dziwne... Kto się boi takich rzeczy?
- Scorpius Malfoy. - zawołał i z kolejki wyłonił się wysoki jak na swój wiek blondyn. Staną przed szafą, z której Harry wypuścił potwora. Przybrał postać ogromnego węża - węża Voldemorta -  Nagini.
- Reddikulus! - zawołał Harry stając przed nim, widząc jak dzieciak stoi sparaliżowany ze strachu.

CDN...

Rozdział miałam już dawno napisany, więc bardzo przepraszam, że nie dodałam go wcześniej...
Proszę o komentarze!

3 komentarze:

  1. Ładnie, ładnie. Sory, że nie przeczytałam poprzedniego rozdziału i nie skomentowałam. Oba są genialne! Wiesz, uważam, że nie powinnaś pisać aż tak słowo w słowo poniektóre zdania i sytuacje z książek i filmów o HP, ale opisywać swoimi słowami takie fragmenty. Chociaż ta wzmianka "była doskonałość", to było dobre!!! :D
    U mnie wkrótce pojawi się kolejny rozdział. Zarówno na "Mrocznej Duszy" jak i na "HP wg Madle". Na ten drugi będę wklejała wtedy, gdy mi coś wpadnie do głowy, gdyż jest to nowy blog (ledwo stworzony) i dopiero wczoraj mi wpadło do głowy co napisać. Poza tym rozdział jest już gotowy, a nie lubię wklejać gotowego rozdziału i pisać następny uprzednio niewkeiwszy uprzedniego i to tego samego dnia, gdy się ma wenę.
    papatki!!
    Ala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Bardzo się cieszę, że oba rozdziały się podobają :)
      :*

      Usuń
  2. bardzo mi się podobają twoje wpisy ! :)

    OdpowiedzUsuń