Prolog
- Myślisz, że Ron i Hermiona poradzą sobie z tymi Huncwotami? Ich dzieciaki w połączeniu z naszymi to niezła mieszanka wybuchowa. - zaśmiała się Ginny. Ruda wraz z Harrym znajdowali się właśnie w Hogwarcie, w swoich kwaterach.
- Mam nadzieję, że nie wysadzą im domu w powietrze. - uśmiechnął się przyjaźnie - Wracając do wcześniejszej rozmowy... Nie wiem jak zniosę pierwszą lekcję... - westchnął.
- Ach Harry! Przecież jesteś najlepszy z Obrony Przed Czarną Magią. Żaden czarodziej nie jest w stanie ci dorównać w tej sztuce. - pocieszyła go.
Taak... Życie nauczyło go bardzo wiele. Wiele trudnych momentów, wiele zagadek jak i chwil, podczas których jego życie wisiało na włosku. Najgorsza była myśl, że Voldemort wciąż żyje, że wciąż sieje strach wśród czarodziei jak i mugoli. Dlaczego moje życie musi być takie skomplikowane?! - Myślał. Ilekroć, ktoś zaczepiał go na ulicy, błagał o autograf lub życzył mu powodzenia w walce z Voldemortem. Jeszcze bardziej niż zwykle pragnął być normalnym nastolatkiem. Nie chciał być sławny. Po co mu to było? Stracił tak wiele, przez jednego psychola, który umyślił sobie zabić małego niemowlaka, uważając, że taki maluch może mieć większą moc od niego. Przeznaczenie. To słowo szeptał głos w jego głowie. Jesteś Wybrańcem! Zrób wreszcie coś pożytecznego! Czemu nie pokonałeś Voldemorta w bitwie o Hogwart?! Skulił się w sobie słysząc w głowie karcący krzyk. Miał tego dość.
CDN...
Hej :) i oto pierwsze opowiadanie, a właściwie wstęp, co prawda krótki, ale to tylko początek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz